Oszczędzanie od małego

Oszczędzanie od małego

Szkoła pełni wiele funkcji. Niektóre z nich są niezmienne. Edukacja, wychowywanie, uspołecznienie. Jednak pewne zadania szkoły wyraźnie zanikają. Jeszcze parę lat temu nie było wprawdzie osobnych przedmiotów poświęconych przedsiębiorczości, ale to nie znaczy, że dzieci nie uczyły się wartości pieniędzy. Kiedyś po prostu edukacja w tym zakresie odbywała się bardziej poprzez działania praktyczne. Dzieci prowadziły na przykład sklepiki, w których sprzedawały rówieśnikom słodycze i napoje. Teraz takie inicjatywy to rzadkość, częściej w szkołach działają firmy zewnętrzne oraz automaty z jedzeniem. Paradoksalnie dawniej dzieci lepiej orientowały się także w prawach bankowości, chociaż nie było jeszcze sytuacji, że na każdym rogu spotkać można było bank. Sprawę rozwiązywały Szkolne Kasy Oszczędności. Dzisiaj nadal istnieją, mają nawet opcje internetowe, ale korzystanie z nich jest rzadsze, a dzieci nie widzą już, jaka radość płynie z uzyskania do książeczki kolejnego wpisu, oznaczającego, że kapitał rośnie. Maluchy nie mają poczucia odpowiedzialności za swoje kieszonkowe, nikt nie oczekuje od nich oszczędzania, wydają więc wszystko na przyjemności. Może warto znów położyć nacisk na praktyczne uczenie dzieci zasad przedsiębiorczości, a nie tylko na dyktowanie do zeszytów regułek, czym jest inflacja.