Jedzenie na kredyt

Jedzenie na kredyt

Tytułowe stwierdzenie – jedzenie na kredyt – przewrotnie sugeruje, że treść niniejszego artykułu traktować będzie o osobnikach, którzy wykorzystując dobre serce znajomej ekspedientki w osiedlowym sklepiku, odwlekają zapłacenie za towar na tak zwane świętego nigdy. Nic bardziej mylnego. Tym razem chodzi nam o kwestie związane z otwarciem własnego lokalu gastronomicznego. Teoria jest taka: należy znaleźć świetnego kucharza, dobrą lokalizacje, miły personel oraz wybrać sobie grupę klientów i spełnić ich wymagania. Załóżmy, że nie mamy najmniejszych problemów ze zrealizowaniem powyższych warunków. Co pozostaje nam na przeszkodzie? Odpowiedź może wielu z as wydać się oczywista – pieniądze. Jak więc pokonać ten z pozoru problem nie do pokonania? Otóż z pomocą może nam przyjść bank. Banki chętnie uczestniczą we wspieraniu rozpoczęcia własnej działalności. Dają niejednokrotnie preferencyjne warunki kredytowe lub realizują unijne programy wsparcia nowych inicjatyw gospodarczych w ramach rozwijania small biznesu. Wracając do naszego przykładu – otwierając pizzerię w bezpośrednim sąsiedztwie akademików, możemy liczyć na całkiem miły zysk (szczególnie, gdy będziemy serwować piwo z minimalną marżą). Wystarczy więc około pięciu tysięcy wkładu własnego, świetny biznes plan i wkrótce po wizycie w banku możemy zakładać fartuch we własnym lokalu.