Banki w filmach

Banki w filmach

Gdyby człowiek chciał sobie wyrobić zdanie o bankowej rzeczywistości jedynie na podstawie tego, co pokazują filmy, to doszedłby do ciekawych wniosków. Banki służą bowiem na przykład jako sposób pokazania, że bohater filmu ma nudną pracę i chciałby zmienić coś w swoim życiu. Z reguły spotyka kogoś, kto uświadamia mu monotonnie takiej pracy i zachęca do samorealizacji. Ale jeszcze jest druga strona medalu. Banki mogą doskonale przyczynić się do przyspieszenia filmowej akcji. Wystarczy, że taki bank zostanie napadnięty. I chyba właśnie ta sytuacja najczęściej przedstawiana jest widzom. Zamaskowana grupa przestępcza wpada z bronią do takiej placówki i się zaczyna. A ile możliwości fabularnych daje taki napad. Można zrobić film o zakładnikach. Można pokazać dalsze losy uciekających z łupem przestępców. Albo skupić się na bohaterskich pracownikach banku i ich reakcjach na napad. Można zrobić film psychologiczny lub thriller sensacyjny. Wydawałoby się, że napady na bank to codzienność. Gdyby brać pod uwagę częstotliwość takich wydarzeń w filmach, to wyszłoby na to, że co sekundę jakiś bank – przynajmniej w Ameryce – jest napadany przez gang. Dobrze, że to tylko film. Gorzej, jeśli przez to maleje zaufanie do banków, bo niektórzy ludzie zdecydowanie zbyt poważnie traktują filmową rzeczywistość.