Bieg przez płotki

Bieg przez płotki

Kredyt. Niby nic prostszego. Znajdujemy sobie pretekst, by go wziąć, dajemy się skusić kolorowej broszurze lub reklamie telewizyjnej, wchodzimy do oddziału wybranego przez nas banku i już po piętnastu minutach jesteśmy dumnymi posiadaczami kolejnej niezbędnej w naszym przekonaniu rzeczy. Opisana wyżej sytuacja dotyczy góra piętnastu procent społeczeństwa. Dla większości z nas jednak nie wygląda to tak prosto. Dla większości z nas jest to istny bieg przez płotki. Pierwszą napotykaną przez nas przeszkodą jest biurokracja. Wypełnienie tony dokumentów wymaga nie lada cierpliwości i nakładu sporej ilości czasu. Drugim stopniem naszej wspinaczki po upragniony kredyt jest zdobycie tysiąca zaświadczeń, co trwa równie długo, jeśli nie dłużej niż pierwsza czynność. W tym momencie może się okazać, że z przyczyn, których nikt nam nie wyjaśni, okażemy się zbyt mało wiarygodni dla banku, więc zaczynamy całą zabawę od początku w innym banku. Uzbrojeni w umowę o pracę na czas nieokreślony, historię kredytową, pięć odcinków renty, a także w zaświadczenie o dochodach (oczywiście na formularzu z konkretnego banku) polujemy na kredyt, aż wreszcie okazuje się w siódmym z kolei banku, do którego się udajemy, o dziwo – że wszystkie dokumenty i zaświadczenia nie będą nam potrzebne. Dostaniemy kredyt od ręki. Wystarczy tylko zmienić dowód osobisty, gdyż ważność tego który posiadamy, minęła kilka dni temu.